piątek, 28 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 5

Te słowa sprawiły, że upadłem na łóżko z wrażenia.
-Jak to umierasz?
-Mam raka. Został mi może miesiąc. – automatycznie łzy napłynęły mi do oczu.
-Ale..
-Dawid ja umieram szczęśliwa.
-Jak to..
-Marzenie się spełniło. Moje marzenie. Marzenie w którym chcę, żebyś o mnie pamiętał. Pamiętasz?
-Nie zapomnę.
-Ludzie bez marzeń nie mają życia. A innego marzenia nie potrzebuję. Jak  bym żyła na pewno działy by się wspaniałe rzeczy, ale nic nie dorówna temu, że mnie pamiętasz.
-Masz po co żyć.
-Ale ja umieram. Jestem w szpitalu Dawid. Umrę prędzej czy później.
-Nie możesz mi tego zrobić..
-Nie ma innego wyjścia. Mogę cię o coś prosić?
-O wszystko.
-Chcę tylko cię zobaczyć. Może być nawet na skype.
-W jakim szpitalu jesteś?
-Wyślę Ci nazwę SMS’em. Dobranoc Dawid.
-Dobranoc. – Kiedy się rozłączyła. Nie wiedziałem co powiedzieć. Długo czekałem na SMS’a. Ale nic nie przyszło. Zasnąłem. Obudziłem się i od razu sięgałem po telefon. SMS’a dalej nie było. Ktoś przyniósł mi śniadanie. Zajęcia z kwiatonatorami zaczynały się o 10.
Przywitałem się ze wszystkimi, porobiliśmy zdjęcia grupowe, kilka spotkań i rozmów z moimi znajomymi. Po obiedzie chodziłem po pokojach, żeby mogli ze mną porozmawiać w cztery oczy, porobić zdjęcia, pośpiewać, wszyscy częstowali mnie słodyczami.
-Dawid. –Zaczęła jedna z kwiatonators.
-Hmmm
-Masz może papierosa?
-Mam
-A pożyczysz?
-Palisz?
-Tak
-NIE!
-Czemu?
-Bo nie chcę, żebyś paliła.
-Ale..
-ŻADNEGO ALE. –W tym momencie do pokoju wpadł Wrzosek. Większość dziewczyn rzuciła się do niego. Ja w tym czasie zabrałem się za słodycze. Kiedy obszedłem wszystkie pokoje, nie byłem już głodny. (z uwagi na to, ile zjadłem słodyczy.) Postanowiłem od razu iść do siebie.
-DOBRANOOC!! - krzyczałem w stronę balkonów
-DOBRANOOC!! – usłyszałem w odpowiedzi
-DOBRANOOC!!
-KOCHAMY CIĘ!! – Wszedłem do pokoju i usłyszałem dźwięk SMS’a.


-----------------------------------------------------------------------------------------------
KONIEC ROZDZIAŁU 5

ROZDZIAŁ 4

-”Będę z Tobą do ostatniego oddechu” – SMS dotarł w momencie w którym się obudziłem, była godzina 10. A on mnie zaniepokoił. Dużo fanów już mi to mówiło. Ale w tych słowach czułem coś nie dobrego.
-Dawid! – usłyszałem głos z dołu. Weedy zerwał się i pobiegł na dół. Ja również zszedłem.
-Ja  już muszę jechać. Ty i tak dzisiaj wyjeżdżasz, więc odwiedzę rodziców i Mateusza.
-Dobrze, wpadnij do Kazika kiedyś.
-Może nie będę wpadać, ale przyjadę na pewno. – Powiedział uśmiechnięty. Pożegnałem się z nim. Wyszedł, a ja zrobiłem sobie coś do jedzenia. Kiedy zjadłem przebrałem się i wyszedłem na chwilę z Weedim. Zapaliłem. Wróciłem do domu. Spojrzałem przez okno i widziałem podjeżdżającego busa, mojego busa. Zbiegałem na dół, żeby przywitać się z chłopakami, ale przypomniało mi się, że nie jestem spakowany. Więc pobiegłem do sypialni. Do walizek wrzuciłem połowę mojej szafy. Byle szybko.
-Najwyżej dokupię. – Powiedziałem sam do siebie. Potrzebowałem osobnej torby na buty. Uszykowałem też rzeczy Weediego, typu miski, karma, posłanie, zabawki. Musieliśmy się śpieszyć. Na miejsce koncertu musieliśmy jechać ok. 3 godzin. A na 15 miałem mieć próbę zespołu. Po dwóch godzinach jazdy bus nagle staną. Na środku autostrady. Zepchnęliśmy go na pobocze. Ktoś zauważył, że skończyło się paliwo. Za nami na pobocze zjechał samochód z którego wybiegła dziewczynka, miała może 8lat. Szybko mnie przytuliła.
-Dawid!! Właśnie jedziemy na koncert!! A czemu ty stoisz?? Czemu?? Czemu?? Czemu??
-Nie mamy paliwa.
-Mój tatuś pojedzie!! Tak tato?? Taak?? – zapytała ojca który właśnie wysiadł. Przywitał się wszystkimi i odkleił ode mnie córkę.
-Mogę pojechać – Powiedział poważnym głosem.
-Wiedziałam!! Ja poczekam z Dawidem!!
-Nie, ty jedziesz ze mną..
-Alee tato!! – wykrzyczała i zaczęła płakać.
-Żadnego ale.
-Mama by mi pozwoliła zostać. – Te słowa wyraźnie go uraziły.
-Amelia do samochodu!! Zaraz przywiozę paliwo. –Dziewczynka weszła do samochodu, zapięła pasy i odjechali.
-Dawid. – Powiedział Igor.
-Hmmm?
-Czy to była kwiatopato?
-Podejrzewam. –Wszyscy zaczęli się śmiać. Po 10 minutach wrócili. Amelia podbiegła do mnie i poprosiła o zdjęcie z autografem.  Podczas gdy jej tata pomagał tankować paliwo. Igor oddał mu pieniądze. Pożegnaliśmy się. Zadowolona dziewczynka już wrzucała zdjęcia na facebook’a. Czy w tym wieku posiadanie konta na fejsie jest legalne? Chyba nie. Na miejsce koncertu dojechaliśmy ok. 15 czekało tam kilka fanek. Najpierw wszystkie powitałem, rozdałem autografy i porobiłem zdjęcia. Potem pobiegłem się przebrać i zrobiliśmy próbę. Ok. 18 zaczął się koncert, a skończył ok. 20. Tym razem postawiłem na swoim i rozdałem kilka autografów. Potem pojechaliśmy do Kazimierza. Była 22 kiedy byliśmy na miejscu. Fani wybiegli na balkony.
-Do zobaczenia jutro kochani! – krzyczałem.
-Kocham cię.
-Na zawsze Dawid
-Do zobaczenia. – każdy krzyczał coś innego.
-DOBRANOC!! – wydusiłem.
-DOBRANOOC!! – krzyknął zgodnie tłum.
Poszedłem do swojego pokoju. I przypomniałem sobie o porannym SMS’ie. Zadzwoniłem.
-Coś się stało? –zapytałem kiedy odebrała.
-Ja umieram Dawid...


------------------------------------------------------------------------------------------
KONIEC ROZDZIAŁU 4
Ponownie proszę o wyświetlanie postów. :)

ROZDZIAŁ 3

-” Nie zapominaj”– Tak brzmiała wiadomość. Napisała ją ta sama dziewczyna która kilka dni temu myślała, że o niej zapomnę. Fakt, nie pamiętam wszystkich fanów, ale ją pamiętam, pamiętam jej słowa. Uśmiechałem się chwilę do telefonu potem wraz z Weedym wróciłem do domu. Zjadłem coś. Poszedłem zapalić. Przypomniałem sobie o dziewczynie którą spotkałem w parku i jej internetowej przyjaciółce. Internetowa przyjaźń tak. To będzie dobry temat na bloga. Zabrałem się za pisanie notki. Pisałem kilka godzin. Słowa nie chciały mi się zebrać do kupy. Wieczorem wpadła do mnie Sara, stwierdziliśmy, że pójdziemy na miasto ze znajomymi. Tym bardziej, że miała przyjechać Karla. Czekaliśmy na wszystkich 15 minut.  W tym czasie ja się ogarnąłem a Sara zabrała Weediego na spacer.
-Przyjechali. – krzyknęła Sara.
-Już schodzę. – Zbiegłem na dół i zauważyłem że oprócz Sary, Karli i reszty znajomych jest ktoś jeszcze. –MICHAŁ!? Co ty tutaj robisz? – Zawołałem i podbiegłem do brata. Nie widziałem go 2 miesiące.
-Czasem trzeba wyrwać się z pracy.
-Na ilę zostajesz?
-Tydzień. – Wyszliśmy na miasto. Nie wiedzieliśmy gdzie idziemy. Postanowiliśmy, że pójdziemy przed siebie. Szliśmy tak około godziny. Ktoś co chwile żartował. Śmialiśmy się. Spotykaliśmy moich fanów i fanów Michała. Ktoś podsunął propozycje żeby zatrzymać się i coś zjeść. Zobaczyłem małą restaurację nazywała się „GoodFood” wszedłem szybko, ale również szybko wyszedłem.
-Jedzenie może mają dobre. Ale śmierdzi jak by coś tam zdechło. – Wszyscy zaczęli się śmiać. Poszliśmy kawałek dalej do McDonald-a.
-Dawid, jak uważasz tu pachnie normalnie? – Śmiał się Michał
-Zacnie. – Usiedliśmy. Ktoś poszedł zamawiać. Tam też spotkałem fankę, z rodzicami.
-Dawid i Michał, mamo.. – Słyszałem szepty. –To na pewno oni.
-Córciu wydaję ci się..
-Nie mamo, wiem jak oni wyglądają.
-Podejdź jeśli chcesz, ale żeby potem nie było płaczu, że ktoś cię wyśmiał. –Podeszła, patrzała na mnie szczęśliwym, ale trochę wystraszonym wzrokiem.
-Dawid?
-Mam na imię Kamil. – To pierwsze imię jakie wpadło mi do głowy.
-Ale... – Mówiła jakby miała się rozpłakać.
-Spokojnie. To ja. – Powiedziałem z uśmiechem.
-Wiedziałam. – Podeszła bliżej, przytuliła mnie i wyszeptała na ucho.
-Pamiętaj, będę na zawsze.

-Ja też. – Zrobiła kilka zdjęć ze mną i z Michałem. Poprosiła o autografy. Dowiedziałem się, że niektórzy fani zawsze kiedy wyjdą z domu mają ze sobą płyty, zeszyty i inne, bo wierzą, że mnie spotkają. Poszła. Dostarczono zamówione jedzenie. Zjedliśmy, ale nie mieliśmy już sił na więcej. Tym bardziej, że jutro mam koncert, a potem zaczynają się obozy w Kazimierzu. Wszyscy rozeszli się pod moim domem. Michał wrócił ze mną. Kiedy wróciliśmy do domu zadzwoniliśmy do mamy. Później zrobiliśmy coś do jedzenia. Nakręciłem kilka snapów dla fanów. Usiadłem z Michałem w salonie. Rozmawialiśmy co 3 rano. Nawet nie zauważyłem kiedy zabrali prąd.
-Dobra idę się kąpać.
-Idź. –Kiedy wszedłem do łazienki, włączyłem lampkę w telefonie. Podczas kąpieli lampka zgasła, a ja poślizgałem się mydle. Upadłem w kabinie prysznicowej z dużym hukiem.
-DAWID!! NIC CI NIE JEST?
-ŻYJĘ. – Nic mi nie było. Wstałem. Włączyli prąd. Dokończyłem prysznic. Pożegnałem się z Michałem i poszedłem się położyć. Przybiegł Weedy chciał się bawić, usiadłem na łóżku i chwilę na niego patrzałem.,„Rozmawiałem”. Weedy niechcący zwalił mój telefon z łóżka. Podniosłem i postanowiłem wejść na grupę „KWIATONATORS” żeby dowiedzieć się co u nich słychać. Polubiłem wiele postów, kilka skomentowałem. Przed snem zastanawiałem się co odpisać fance. Chciałem napisać coś czego ona nie zapomni ale skończyło się na ” Nie zapomnę”, zasnąłem.



-------------------------------------------------------------------------------------------
KONIEC ROZDZIAŁU 3
Osoby które czytały ten lub któryś z moich postów z opowiadaniami (ROZDZIAŁAMI)
proszone są o kliknięcie linku do rozdziału który czytały.
LINK ZNAJDUJE SIĘ PO PRAWEJ STRONIE W ARCHIWUM BLOGA
W ten sposób dowiem się ile osób czyta daną notkę. Bez kliknięcia w link wyświetlenia nie zaliczają się.  Serdecznie dziękuje :)



wtorek, 25 sierpnia 2015

ROZDZIAŁ 2

Obudziło mnie pukanie do drzwi. Szybko pobiegłem zobaczyć kto to. 
-Książe jeszcze nie gotowy? – Powiedział śmiejąc się Igor.
-Tak się składa, że nie. A czemu jesteś tak wcześnie? – odpowiedziałem.
-Dawid, zapomniałeś? Za godzinę mamy być w studiu. Nagrywasz piosenki, halo! – zapomniałem, a przecież to taki ważny dzień, Igor chyba mnie zabije.
-Czekaj przebiorę się. – Pobiegłem szybko się przebrać, ubrałem biały T-shirt z napisem ”HOME OF HOPE” i czarne spodnie. W szafie znalazłem jakieś białe buty, a butów mam dużo. Zszedłem na dół do Igora, pił wodę i bawił się z Weedym który właśnie wstał. Z Igorem i Weedym pojechaliśmy prosto do studia. Nagrania trwały nieco ponad 3 godziny. W między czasie ktoś przyniósł coś słodkiego do jedzenia, ja nagrywałem Snapy dla fanów i trochę rozmawialiśmy. Była sympatyczna atmosfera, zresztą z moją ekipą i innej atmosferze nie ma mowy. Po nagraniach pojechaliśmy na obiad z Band’em, Igorem, Sarą, Bartkiem i kilkoma znajomymi. Rozmawialiśmy o trasie, postępach w nagraniach i o tym, że niedługo zaczynają się obozy w Kazimierzu. Spotkałem kilku fanów, widziałem ich radość. Gdy wróciłem do domu zadzwoniłem do mamy, chwilę opowiadałem o wczorajszym koncercie i dzisiejszych nagraniach, ona natomiast powiedziała mi co dzieje się w domu. Kiedy odpaliłem laptopa, zacząłem pisać notkę na bloga, ale nie miałem weny więc odłożyłem to na następny dzień. Zauważyłem, że mój brat Michał siedzi na Skypie, zadzwoniłem i rozmawialiśmy około godziny. Zrobiłem sobie coś do jedzenia. Pobawiłem się trochę z Weedym. Napisałem post na Facebook’a w którym dziękowałem wszystkim za wczoraj.
Oglądałem chwilę telewizję. Kiedy wyciągnąłem telefon z kieszeni, zauważyłem, że nie dostałem odpowiedzi na mojego wczorajszego SMS’a.
-Może nie ma nic na koncie. – Powiedziałem sam do siebie.
Nawet nie wiem kiedy zasnąłem, śnił mi się koncert. Inny od wszystkich. Nie było tam hejterów, tylko fani. Dużo fanów, widziałem tylko uśmiechy. Obudził mnie Weedy. Chciał wyjść na dwór. Przebrałem się i wyszedłem z nim do parku. Tam też spotkałem fankę.
-Dawid! Dawid! Dawid!
-To ja! To ja! To ja!
-Dawid Kwiatkowski!!
-To też ja!
-Nie wierzę, to ty... – wyglądała jak by chciała coś powiedzieć, ale w połowie urwała i mocno mnie przytuliła. Kiedy nareszcie puściła poprosiła mnie o Selfie, oczywiście się zgodziłem. Dałem jej autograf.
-Dziękuje Dawid.
-Nie ma sprawy.
-Nie tylko za to.
-Za co jeszcze? –zapytałem zaciekawiony.
-Za wszystko, dzięki tobie mam osoby które mnie wspierają. Mam Kwiatonators. Mam internetową przyjaciółkę. W prawdzie nigdy nie widziałam jej na żywo. Ciągle piszemy, gadamy na Skypie czy przez telefon ale to nie to samo. Wierzymy, że kilometry nie istnieją, ty nas tego nauczyłeś. Dziękuje ci za nią z całego serca. Naprawdę dziękuje, Dawid. – Dziewczyna zaczęła płakać, ja też miałem łzy w oczach. Cieszyłem się, połączyłem przyjaźnią dwie osoby. Puściła mnie. Przybiegł Weedy. Głaskała go chwilę.
-Dawid, mogę mieć jeszcze jedną prośbę?
-Jasne.
-Mogę do niej zadzwonić? Porozmawiasz z nią?
-Tak – Zadzwoniła.
-Hej Milenka, jak tam słonko? – Odezwał się głos w telefonie.
-Cześć tu Dawid Kwiatkowski, może mnie kojarzysz.
-Hahaha, Milena, bardzo śmieszne.
-Naprawdę. Milena twoja przyjaciółka mi nie wierzy. Wytłumacz jej. – Dziewczyna szybko zabrała telefon, ja usiadłem na ławce, odeszła kawałek, Weedy pobiegł za nią. Nie wszystko słyszałem.
-Kaśka idiotko, spotkałam go w parku.. halo jestem w Wawie.. debilko straciłaś szansę.. Przestań, no dobra, tym razem masz normalnie gadać do usłyszenia. –Przekazała mi telefon.
-No więc, cześć jestem Dawid Kwiatkowski.
-Boże, Dawid, nie wierzę że to ty.
-Musisz uwierzyć
-Przepraszam, za to wcześniej. Dawid kocham cię. Dziękuje za tą idiotkę.
-Ja ciebie też. Dziękuje za tak wspaniałych fanów. – Rozmawiałem z nią jeszcze chwilę. Potem pożegnałem się z Mileną. A wychodząc z Weedym z parku usłyszałem sygnał SMS’a.





---------------------------------------------------------------------------------------------------
KONIEC ROZDZIAŁU 2


ROZDZIAŁ 1

-Mam ochotę do nich wyjść
-Dawid, wiem ale musimy już jechać – powiedział Igor
-Rozumiem – nie rozumiałem, przecież to fani, chciałem porozmawiać z każdym z nich z osobna, przytulić, dać autograf, porobić z nimi zdjęcia, to im zawdzięczam swoją karierę.
-Musimy już wyjeżdżać- krzyknął mój manager do ochrony, przez uchylone okno było słychać setki głosów, wszyscy chcieli kwiata. Kilka dziewczyn które wyrwały się ochroniarzą podbiegły do mojego busa, krzycząc i rzucając się na szyby, machałem wszystkim, nie mogłem uwierzyć, że mam takie skarby, nagrywałem te wszystkie piękne twarze na Snapchata. Kilkanaście osób pobiegło za nami, jakiś czas gonili nas też samochodami.
-Wjedziemy coś zjeść? – Zapytał kierowca, wszyscy byli bardzo głodni więc nie usłyszał sprzeciwów. Dziesięć minut później wjechaliśmy na stację paliw. Ja poszedłem po coś do jedzenia, Igor miał iść zapłacić za paliwo które tankował ktoś z mojego Band’u.
-6 hotdogów proszę – Powiedziałem do kobiety która stała za ladą. Szybko je przygotowała.
- Proszę panie Kwiatkowski – Powiedziała z uśmiechem podając mi je. Szczerze się uśmiechnąłem i  przyjąłem zamówione jedzenie. – mogłabym mieć prośbę?
-Jasne. – odpowiedziałem, zaciekawiony.
- Czy mogę prosić o autograf dla córki?
- Niestety nie. – powiedziałem z powagą.
- Ale... – zacząłem się śmiać, a kobieta zrozumiała, że żartowałem. Igor który płacił za paliwo, wyciągnął z teczki kartki z moim wizerunkiem i podał mi jedną.
-Jak ma na imię córka?
-Wiktoria. – Podpisałem szybko i z uśmiechem podałem kobiecie.
-Dziękuje.
-Nie ma sprawy.- Wychodząc zauważyłem grupę dziewczyn biegnących w moim kierunku, krzyczących moje imię. Szybko wszedłem do busa, a dziewczyny miały trochę zawiedzione miny, lecz ciągle się do niego dobijały. Rozdałem wszystkim hotdogi i szybko do nich wyszedłem.
-Co, myślałyście, że nie wrócę? – Zapytałem śmiejąc się.
-Ty zawsze wracasz. – Powiedziała któraś z nich. Obstąpiły mnie. Zrobiłem sobie zdjęcie z każdą, i rozdałem masę autografów. W pewnym momencie podeszła do mnie jedna miała może 15 lat, wcześniej jej nie widziałem i mnie przytuliła. Kiedy puściła zauważyłem, że płacze. To nie były łzy szczęścia.
-Coś się stało? – Zapytałem, zdziwiony.
-Nie, to najpiękniejszy dzień w moim życiu. Nigdy nie zapomnę tej chwili.
-To czemu jesteś smutna?
-Bo ty nie będziesz mnie pamiętał. – Te słowa mnie zaskoczyły, ale rzeczywiście rzadko pamiętam fanów, jest ich tak dużo, nie zawsze idzie zapamiętać twarze lub to co mi mówili. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Dziewczyna stała naprzeciw mnie a jej oczy patrzyły prosto na moje. Inne równie zaskoczone jak ja stały wokół nas. Przytuliłem ją znowu.

-Teraz nie zapomnę. –Podałem jej kartkę. –Zapisz tu swój numer. –Zapisała i oddała kartkę. Stałem z nimi chwilę, rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Kiedy musiałem jechać, wszystkie zapłakane mordki obiecały, że będą na zawsze. Odjechałem. One tam stały. Z nadzieją, że jeszcze kiedyś się zobaczymy. Też miałem taką nadzieję. Minęło kilka godzin, było trochę po pierwszej w nocy kiedy wszedłem do swojego mieszkania. Położyłem się w łóżku. Nie chciało mi się przebierać. Myślałem o tym dniu, o koncercie, o fanach i  o niej tej której obiecałem, że nie zapomnę. Szybko pobiegłem  po kurtkę, którą zostawiłem w salonie, wyciągnąłem z niej karteczkę, tą z numerem. Usiadłem na kanapie, podniosłem telefon, który jakimś cudem znalazł się na stole. Wystukałem numer i napisałem SMS-a : ”Pamiętam”. 
------------------------------------------------------------------------------------------------------------
KONIEC ROZDZIAŁU 1
Serdecznie dziękuje za przeczytanie. Uprzedzając pytania, nie wiem jak wygląda prawdziwe życie Dawida. Jak wiele osób mogę się tylko domyślać. A tu będę opisywać moje fantazje na temat jego życia ;)